Tomasz Stawiszyński – Reguły na czas chaosu

Czasy, w których żyjemy stają się niestety coraz bardziej niespokojne. W rozmowach z rodziną i przyjaciółmi, wspominając wydarzenia sprzed wybuchu pandemii koronawirusa często dość ironicznie mówię o „czasach starego świata”. Nie kryję również niepokoju, jaki budzą we mnie wojna w Ukrainie, a także przekraczająca kolejne granice brutalności walka polityczna w Polsce – szczególnie przed nadchodzącymi wyborami. Dlatego też z pewną nadzieją na kilka słów pokrzepienia sięgnąłem po książkę Tomasza Stawiszyńskiego „Reguły na czas chaosu”.

Po przeczytaniu pierwszych stron odczułem jednak pewne rozczarowanie. Trudno w książce szukać słów pokrzepienia, o których mówiłem wcześniej. Nie wynika to jednak z błędu autora. Dodanie czytelnikowi otuchy zdecydowanie nie było jego zamysłem. Autor już w pierwszych słowach nazywa książkę „antyporadnikiem”, który mówi raczej czego NIE robić, niż daje gotowe rozwiązania. Mimo to sposób prowadzenia narracji jest na tyle ciekawy, a przede wszystkim bardzo nieszablonowy, że opłaca się pokonać początkowy niepokój oraz rozczarowanie i zagłębić w lekturę.

Stawiszyński prowokuje czytelnika do przemyśleń i samodzielnego szukania odpowiedzi na nurtujące go pytania. Jednym z ciekawych stwierdzeń padającym na stronach tej książki jest krytyka „życia w zgodzie ze sobą”. Autor nie namawia jednak czytelnika do postępowania wbrew sobie, a raczej wskazuje, że to właśnie wątpliwości i niejako „wewnętrzne rozdarcie” pchają nas do rozwiązywania problemów. Wspomniane „życie w zgodzie ze sobą” uznaje za objaw stagnacji. Wszak wielu wynalazców opracowało nowoczesne w swoich czasach rozwiązania techniczne właśnie przez panujące wtedy niewygody – czy zrobili by to gdyby pogodzili się ze swoją sytuacją?

W książce często pojawia się też temat polityki. Autor nie opowiada się po żadnej ze stron – i już samo to jest w dzisiejszych czasach rzadkością. Obnaża natomiast sposoby manipulacji, które często stosują wobec nas politycy takie jak: upraszczanie faktów; wskazywanie „wrogów” którzy są winni „wszystkiemu”; a przede wszystkim proponowanie łatwych rozwiązań, które mają być rozwiązaniem wszystkich, trudnych problemów. W książce można odnaleźć zarówno krytykę współczesnej lewicy jak i prawicy. Potwierdzenie tez autora nietrudno znaleźć oglądając telewizyjne wiadomości. Trudno nie zgodzić się z tym, że manipulacyjne sztuczki są stosowane przez polityków niezależnie od strony „barykady”.

Stawiszyński wskazuje także techniczne zagrożenia, które niesie współczesność, takie jak np. algorytmy w social mediach, które pokazują nam często wypaczony obraz świata zamykając nas w „bańkach” naszych poglądów. Same „bańki” autor również uważa za wielkie zagrożenie. Pokazuje, że obecnie przestaliśmy już dyskutować i spierać się z ludźmi o innych poglądach. Chęć dialogu zastępuje często już jedynie agresja.

Takich „Reguł” mamy w książce jedenaście. Każdy z rozdziałów na swój sposób otwiera nas na nowy sposób myślenia oraz ukazuje zasady rządzące naszą obecnie pogmatwaną rzeczywistością.

Sięgając po tą książkę trzeba przygotowanym, że to co mówi autor nie zawsze będzie się nam podobać. Ja również nie mogłem się zgodzić z niektórymi stawianym przez niego tezami. Stawiszyński często jednak wspomina o rozwijającej roli (mądrego) spierania się i widać, że prowokuje czytelnika stwierdzeniami, które rzadko można usłyszeć w „mainstreamie”. Choćby ze względu na te bardzo rzadko spotykane i nieszablonowe tezy uważam, że warto po tą książkę sięgnąć.

O autorze:

Tomasz Stawiszyński – absolwent Instytutu Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Znać mogą go czytelnicy Przekroju, Newsweeka a także Tygodnika Powszechnego. Autor również innych książek takich jak: Potyczki z Freudem. Mity, pokusy i pułapki psychoterapii (2013); Co robić przed końcem świata (2021); Ucieczka od bezradności (2021)

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *